Rajd polskich motocyklistów do obozu koncentracyjnego w Dachau

29 kwietnia 2009 r. minęło 64 lata od wyzwolenia więźniów obozu koncentracyjnego w Dachau. Było ich tu wtedy 67 tysięcy. Niemcy planowali likwidację obozu właśnie 29 kwietnia 1945 r., nikt z więźniów nie miał przeżyć. Cztery godziny przed realizacją rozkazu, obóz został zdobyty przez garstkę alianckich żołnierzy. Ocaleni polscy księża uznali, że cud ocalenia wymodlili, prosząc o wstawiennictwo św. Józefa.

Z inicjatywy byłych więźniów w Dachau powstało muzeum upamiętniające matrylologię uwięzionych w obozie. Od 1948 r. obóz wpisano na listę obiektów podlegających ochronie przez UNESCO.

Polscy motocykliści, ruszając na ten rajd pragnęli ocalić od zapomnienia tragiczne przeżycia więźniów obozu, wśród których było tak wielu polskich księży.

Decyzję o wyjeździe podjąłem już w listopadzie 2008 r.. Przygotowywałem moją Hondę Shadow 1100 i czekałem niecierpliwie na tę daleką wyprawę.

Dzień pierwszy 18 kwietnia 2009

Wyjechałem z domu wczesnym rankiem, pogada wyśmienita, ale zimno. W Tucholi odwiedziłem kolegę Romana, który zrezygnował z wyjazdu. Jego mina mówiła wiele... z odrobiną żalu patrzył, jak odjeżdżam. W Toruniu czeka na mnie Józek (Harley D) i ruszamy w stronę Częstochowy. Za miastem czeka na nas Marek ( Suzuki Volusia). Już w trójkę jedziemy do Włocławka, gdzie na stacji BP żegna nas przesympatyczna pani Marysia, wręczając nam bumerang, abyśmy zawsze wracali do domu. Za Krośniewicami kapie na nas deszcz, taki bardzo słaby, ale wystarczający,aby ubrudzić nasze wypucowane motory. Pierwszy popas w Sierpowie koło Łęczycy, gdzie diabeł Boruta rozegnał wiszące nad nami chmury. Dalsza jazda już po suchej drodze do samej Częstochowy. Nocleg w hotelu, motocykle w garażu u pani Cecylii, która obdarowała nas trunkami rozgrzewającymi.

Dziś przejechaliśmy: ja - 418 km, Marek - 440 km, Józek 305 km.

Odrobina historii.

Dachau to obóz koncentracyjny założony przez hitlerowca H. Himmlera wiosną 1933 r. Wcześniej była tam fabryka amunicji. W pierwszych latach służył jako miejsce izolowania ludzi myślących inaczej jak naziści, przede wszystkim duchownych i Żydów.

Dzień drugi - 19 kwietnia 2009

Rozpoczęcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze w Częstochowie to również początek naszego rajdu - pielgrzymki do Dachau. W godzinach przedpołudniowych msza św. i poświęcenie moto. To co tam widzieliśmy, nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. Podobno było około 20 000 motocykli. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.

Po zakończeniu uroczystości 86 motocykli i około 100 osób rozpoczęło wyprawę do Dachau. Jechaliśmy do Lewina Kłodzkiego, tuż przy granicy z Czechami. Piękna trasa, wspaniałe widoki i nie najgorsze drogi. Wieczór w Lewinie bardzo zimny, tu właśnie był wyznaczony pierwszy nocleg. Przy kolacji zostały omówione sprawy organizacyjne, każdy otrzymał koszulki z logo Dachau, znaczki i flagi, upamiętniające wyjazd. Został dokonany podział na grupy. Tego dnia przejechaliśmy 253 km. W mojej grupie niebieskiej jest 9 motocykli i 12 osób.

Nasza wyprawa doszła do skutku dzięki niezwykłemu człowiekowi i świetnemu motocykliście, który zorganizował już kilka takich historycznych rajdów. To ks. Jan Zalewski, obecnie pracuje w Danii. Świecenia kapłańskie przyjął z rąk arcybiskupa Kazimierza Majdańskiego, kapłana, który przeżył obóz w Dachau. Ten fakt był inspiracją organizacji tegorocznego rajdu. Dzięki staraniom księdza Jana patronat honorowy nad rajdem objął Prezes IPN Janusz Kurtyka. Wielką pomocą służyła Polska Misja Katolicka w Norymberdze i Monachium. Pragnę wyrazić szczere podziękowania ks. Janowi Zalewskiemu i członkom Motoelity z Nowego Sącza za zorganizowanie tej wyprawy.

Dzień trzeci 20 kwietnia 2009

Wstajemy bardzo wcześnie. Jest szósta rano, na motorach szron, tak na oko 3 stopnie w minusie. Józek skrobie szron z szyby i marzy o swoim autku w garażu, które ma grzanie,wentylowanie i ciepełko na żądanie. Zadaje sobie pytanie - i co ja tu robię? Pomarudził jeszcze troszeczkę, ale nie "wymięka", jedzie dalej. Dziś długa trasa, najpierw Praga potem Norymberga.

Droga gładka, jedziemy szybko, flagi łopoczą na wietrze i w Pradze jesteśmy już o godz. 11 Parkujemy u ojców Kapucynów. Uczestniczymy we mszy św., potem odwiedzamy Polską Ambasadę, gdzie usłyszeliśmy wiele miłych słów. Czas na zwiedzanie.Praga to miasto o stu wieżach. Gotyckie i barokowe budowle tworzą historyczny klimat. Oczywiście wchodzimy na słynny Most Karola, został zbudowany w średniowieczu z piaskowca, to jedyny kamienny most w naszej części Europy. Do katedry nie udało się nam wejść, niestety ogromna kolejka turystów. Po obiedzie w klasztorze ruszamy do Norymbergi. Pogoda motocyklowa, temperatura około 18 stopni w plusie, a droga gładka jak stół. Cała nasza niebieska grupa dociera do miejsca zakwaterowania w Norymberdze. Jest to schronisko dla młodzieży. Wrażeniami i uwagami na temat zbyt szybkiej jazdy w grupie dzielimy się przy kolacji w Polskiej Misji Katolickiej.

Przejechaliśmy 517 km.

Do Dachau zostało 240 km, w tym obozie w latach 1933 - 1939 szkolono hitlerowców do pracy w innych obozach koncentracyjnych powstajacych w podbitych państwach w Europie. Dachau to miejsce, gdzie głównie więziono osoby duchowne z całej Europy. Według zachowanych danych w obozie było 2 720 duchownych, w tym 1780 z Polski. 29.04.1945 r. wyzwolonych zostało 868 więźniów Polaków, a 830 zostało zamordowanych.

Dzień czwarty 21 kwietnia 2009

Powitał nas słoneczny poranek w Norymberdze. Piesza dwukilometrowa wędrówka do miejsca garażowania naszych motocykli pozwoliła nam przyjrzeć się zabudowie miasta. Na naszych rumakach jedziemy do siedziby sądu, gdzie odbył się proces niemieckich zbrodniarzy wojennych oskarżonych o zbrodnie przeciw ludzkości. Nie możemy wejść do środka, ponieważ trwa remont. Jednak sympatyczna pani Maria Holzzerauser, nasza rodaczka, opowiedziała nam historię Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze. Norymberga po stworzeniu III Rzeszy stała się ważnym ośrodkiem dla nazistów. Wybudowano tu ogromny kompleks, na którym Adolf Hitler wygłaszał swoje przemowy. Znajdowało się tam potężne "koloseum" i plac do lądowania sterowców. Obecnie w tym Centrum Dokumentacji Adolfa Hitlera znajduje się muzeum. Obejrzeliśmy filmy i makiety przedstawiające historię nazizmu w Niemczech. Nasz przejazd przez centrum miasta wzbudził ogromne zainteresowanie mieszkańców. Po południu zwiedzamy miasto. Na rynku staromiejskim króluje renesansowy ratusz, pięknie prezentują się dwa gotyckie kościoły. Trzeba dodać, że całe śródmieście zostało odbudowane, bowiem po nalotach dywanowych 2 stycznia 1945 r. 90% budynków legło w gruzach.

Wieczorem w kościele św. Józefa odbyła się Msza św., potem przedstawiciel IPN ciekawie przedstawił dzieje III Rzeszy.

Mile będziemy wspominać gościnność pracowników Polskiej Misji Katolickiej.

Tego dnia przejechaliśmy tylko 37 km.

Dzień piąty 22 kwietnia 2009

Rano opuszczamy Norymbergę i jedziemy do uroczego bawarskiego miasteczka Freising. Zostaliśmy zakwaterowani w pięknie położonym hotelu (warunki luksusowe) na wysokim wzniesieniu przy klasztorze. Z okien roztaczała się wspaniała panorama miasteczka. Ten dzień został przeznaczony na zwiedzanie. Freising od 1000 lat jest religijnym i duchowym centrum starej Bawarii. Katedra to barokowe arcydzieło architektury,żelazny punkt dla każdego turysty. To miasto zajmuje szczególne miejsce w biografii papieża Benedykta XVI, właśnie tu Józef Ratzinger przyjął święcenia kapłańskie. Malownicze place, uliczki, kamienice to wizytówka tego pięknego i czystego miasta. Z przyjemnością obserwowaliśmy spokojne życie mieszkańców z kawiarnianego ogródka, jedząc smaczny obiad, pijąc kawę podaną z pysznym jabłecznikiem.

Dziś przejechaliśmy 157 km.

Dzień szósty - 23 kwietnia 2009

Dziś punkt kulminacyjny naszej wyprawy, o 8:30 w grupach pojechaliśmy na teren obozu w Dachau. Miejsce pamięci obejmuje teren około 20 ha dawnego obozu. W sali kinowej spotkaliśmy się z pracownikami muzeum. Każda grupa zwiedza z przewodnikiem. My słuchamy księdza ewangelickiego. Przedstawił na ekspozycję dokumentalną w dawnym budynku gospodarczym, krematorium oraz zrekonstruowany od nowa barak więzienny. W archiwach przechowuje się relacje więźniów, którzy opisali straszne, nieludzkie warunki w obozie. Widzieliśmy zbiory pamiątek zgromadzonych przez Międzynarodowy Komitet Więźniów. Opracowany i skomputeryzowany rejestr zawiera dane około 90% spośród ponad 200 tys. uwięzionych osób. Zachowały się także opisy i sprawozdania historii obozu po wyzwoleniu przez Amerykanów w 1945 r. Są na stronie internetowej www.kz-gedenkstaette-dachau.de.

Jest wczesne popołudnie i jedziemy do ośrodka szkolenia policji niemieckiej na obiad. Później pod eskortą policjantów pojechaliśmy na cmentarze, gdzie są pochowani nasi rodacy. Złożyliśmy wiązanki kwiatów. Po powrocie na teren obozu uczestniczymy we Mszy św. odprawianej w intencji zamordowanych więźniów. Potem składamy kwiaty w miejscach szczególnie bliskim Polakom. Czas spędzony w tym wstrząsającym muzeum skłonił do zadumy nad losem ofiar. To miejsce przypomina kolejnym pokoleniom tragiczną historię II wojny światowej.

Wieczorem powracamy do Freising, spotykamy się a władzami miasta.

Tego dnia przejechaliśmy 89 km.

Dzień siódmy - 24 kwietnia 2009

Czas pożegnać się z Bawarią, z Freising musimy dojechać do Lewina Kłodzkiego już w Polsce. Po drodze przystanek w Czechach na obiad. Szczęśliwie docieramy na miejsce, jesteśmy zmęczeni.

Przejechaliśmy 564 km.

Dzień ósmy 25 kwietnia 2009

Rano ruszamy do Kalisza. Dlaczego tam? Otóż księża,którzy przeżyli obóz w Dachau złożyli obietnicę i w 1948 r. przybyli do Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu w pielgrzymce dziękczynnej. Jako wotum za ocalenie powstała Kaplica Męczeństwa i Wdzięczności w podziemiach Sanktuarium. Po Mszy św. właśnie tam złożyliśmy kwiaty. Na zakończenie ugościł nas ks. Prałat Jacek Plota.

Tu rozstałem się z uczestnikami rajdu. Z Markiem uścisnęliśmy dłonie tuż przed Bydgoszczą. Wieczorem około 18 byłem w domu, przejechałem 524 km

Ten rajd to naprawdę niezapomniane przeżycie. W sumie pokonałem 2592 km.

Za rok wybieram się z żoną do Danii, wyjazd organizuje oczywiście ks. Jan Zalewski.

 

Tekst Wojciech Krajewski